czwartek, 25 sierpnia 2022

Świat zadziwia swoim pięknem

Czasem zdarza się, że widok zapiera dech. Znacie to uczucie?

Góry, jeziora, miasta, zachody słońca chwilami robią na nas tak duże wrażenie, że nie wiemy, co powiedzieć. Są to cudowne momenty zatrzymania i zastanowienia nad pięknem tego świata, głębokiej kontemplacji, skupienia. Małe cudy świata, widoki niezapomniane.

 

W ostatni weekend miałam możliwość doświadczenia właśnie takiego uczucia. Przy okazji pobytu w Monachium pojechaliśmy do Garmisch Parkenkirchen. Bardzo chciałam zobaczyć Alpy, myślałam o tym od wielu lat.

Nic dodać, nic ująć. GaPa to miejscowość ściśle związana ze skokami narciarskimi, silnie turystyczna, choć akurat tego dnia wiele ludzi nie było. My, miejscowi, widoki, majestat gór. Nawet alpejskie krówki stały u podnóża gór choć one Milki nie robią. :)









Zachwyciła mnie dbałość o drobiazgi. Śliczne, ręcznie malowane elewacje, bujne kwiaty w doniczkach, gustowne dodatki, okiennice. Stałam jak oniemiała i patrzyłam, jaki ten świat jest piękny!

Okiennice to moja wielka miłość. Marzę o niebieskich, z serduszkiem w środku. Słodko, słodko, słodko. Chciałabym ten pomysł zrealizować.

Mam nadzieję, że to nie była nasza ostatnia wycieczka w Alpy. Jest jeszcze tyle do zobaczenia, ale czas pokaże!

Carpe diem!

Tymczasem

Polinka

wtorek, 9 sierpnia 2022

Za Maryjką w lewo

Każdy z nas stąpa po wyznaczonej ścieżce. Każdy z nas świadomie lub mniej wybiera drogi i ludzi, z którymi jest mu najbliżej. I dopóki życie nasze plecie się właśnie w ten sposób, że możemy samodzielnie dokonywać wyborów, mamy wpływ na sprawy doczesne, to czujemy, że wszystko jest dobrze.

Moje życie ponad dwa lata temu skręciło w stronę niewiadomą, na którą nie miałam żadnego wpływu. Z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc coraz bardziej traciłam kontrolę nad zdrowiem, emocjami, poczuciem bezpieczeństwa i kompletnym przeświadczeniem, że życie wymyka mi się spod kontroli.Mam oczywiście na myśli pandemię i wszystkiego problemy z nią związane. Życie stało się, powiedzmy, dość nieprzewidywalne. I z całą pewnością straciłam ścieżkę, po której szłam.

Dziś ponownie się uśmiecham, przychodzi mi to coraz łatwiej, dostrzegam,że świat ma więcej kolorów niż czarny. I wracam na swoją drogę, trochę inną od dotychczasowej.

Wcale nie chciałam pisać w tym miejscu o moich doświadczeniach, broniłam się przed tym. Aż do teraz. Nie byłabym uczciwa względem was, a wielu z was zna mnie od dawna, pisząc, że wszystko zawsze było bardzo dobrze. Owszem było, do pewnego czasu, aż życie wbrew mej woli wymknęło mi się spod kontroli.

Tak więc, robię powszechne katharsis i tym samym zamykam temat. Mea culpa, mea maxima culpa. Amen.

Droga po której aktualnie idę jest bliska Bogu. Staram się go odkrywać, poszukiwać i zaprzyjaźniać się z nim. Poszukuję spokoju w wierze, wyciszenia, czytam wiele książek.

Niedawno, w czasie naszych podróży rowerowych, trafiliśmy w nowe miejsce. Zapytaliśmy miejscowego przechodnia o drogę nad jezioro. Szczegółowo nam wytłumaczył trasę a na końcu dodał:" jak dojedziecie do obrazu Matki Boskiej to za nim w lewo". Powiedział to tak cudownie, że potraktowałam to jak znak. Nagle, na środku drogi przez pole, wyrósł olbrzymi obraz Matki Boskiej, więc wiedzieliśmy, że jesteśmy we właściwym miejscu. Teraz wiele spraw w moim życiu odbywa się za Maryją...w prawo lub w lewo.:) 

Czymś, co daje mi wyciszenie i skupienie jest malowanie ikon. Z potrzeby serca stałam się takim artystą ludowym (nikogo nie obrażając oczywiście), który bierze pieniek, siekierkę i rzeźbi Matkę Boską. Zrobi jak umie, prosto z serca i wielkiej potrzeby. 

 

Moje ikony prowadzą mnie sobie tylko wiadomą drogą. Od błagań, cierpień i poszukiwania wsparcia, przez uśmiech i wyciszenie, do głośnego Alleluja!
W tej chwili jestem na etapie uśmiechu i wyciszenia. Dużo myślę w czasie malowania moich ikon (są to obrazy olejne, technika własna), wsłuchuję się w siebie i otaczający mnie świat, modlę.

Maluje je nieśpiesznie od kilku miesięcy. Na początku malowałam wizerunek, który mi się podobał. Potem zaczęłam dobierać do potrzeb i stanów emocjonalnych. Zazwyczaj malowaniu towarzyszyło wyciszenie, rekolekcje. Dziś zacznę Matkę Boską Milczącą. Po krzyku, który niejednokrotnie wyłaniał się prosto z serca czas na milczenie. Ciii.

 Po wielu miesiącach trudnych doświadczeń zaczynam trafiać do domu. Domu, w którym osiągam spokój, jestem wewnętrznie pogodzona.

Jeśli czujesz klimat tych ikon, potrzebujesz wsparcia- napisz do mnie. Namaluję dla Ciebie wsparcie, dołączę modlitwę. Zrealizowałam już kilka indywidualnych zamówień. Święty Józef jest na pewnej plebanii na ten przykład, a ta praca sprawiła mi wiele radości.

Tymczasem

Polinka

niedziela, 31 lipca 2022

Chill out - czyli o miłości rodziców do siebie wzajemnie

Dziś chciałabym poruszyć kolejny ważny temat, mianowicie bliskość
w małżeństwie, utrzymywanie relacji po opuszczeniu domu przez dzieci.

Na początku związku jesteśmy zauroczeni naszym partnerem, czujemy motyle
w brzuchu. Staramy się, myślimy, wariujemy, żyć bez siebie nie możemy. Nasze życie to karuzela myśli - czy on/ona kocha mnie tak samo, jak ja jego. Chodzimy na randki, piszemy sms, dzwonimy, jednym słowem usychamy bez siebie:)

Zauroczenie przeradza się w miłość, on ze wzruszeniem oświadcza się, ona
z rumieńcem na twarzy przyjmuje pierścionek. Bajka kończy się ślubnym kobiercem.

Znacie te sprawy:) Budujemy dom, na świat przychodzą nasze dzieci, karuzela się rozpędza. Nie chodzi mi o jakieś wielkie rozwodzenie się nad tematem, istotą związku, problemami z tym związanymi. Wiadomo, mamy dom, pracę, dzieci i tysiąc spraw do załatwienia. 

Nie zawsze w tym momencie starcza nam czasu czy sił na bycie ze sobą, pielęgnowanie uczucia. Dzieci, sprawy- to staje się sensem naszego świata. I oczywiście dobrze, że tak się dzieje, dzieci i nasz świat jest ważny...mija dwadzieścia lat.
To, jak dbaliśmy o nasz związek i uczucie między nami najbardziej zaprocentuje właśnie w momencie, kiedy nasze dzieci zaczną powoli usamodzielniać się, opuszczać dom rodzinny. Wtedy dowiemy się, czy między nami jest miłość, czy się przyjaźnimy i czy odpowiada nam spędzanie czasu, którego nagle mamy nadprogramowo. Już nie kręci się ten czas wokół dzieci.

Pętla życia się zatoczy, i znów mamy czas na randki.

Ja, mój związek właśnie wchodzi w taki okres.

Starsze Maleństwo dostało się na studia, ma głowę pełną marzeń i silną potrzebę zarabiania pieniędzy. W związku z tym przez okres wakacyjny pracuje "od deski do deski" i pojawia się w domu późnym wieczorem. Młodsze Maleństwo, licealista również wszedł na swoją drogę. Od kilku dni szaleje
z kolegami z grupy rekonstrukcyjnej, w domu nie bywa, wojsko go wciągnęło na maska. Nawet telefonu nie odbierze, nie ma czasu.:)

I zostaliśmy my- rodzice. Z dużą ilością czasu dla siebie, nie powiem,
z euforią również.

Wspólnie spędzamy czas.

Cieszę się, że w naszym małżeństwie zachowaliśmy dawny żar, że się lubimy. Dwadzieścia wspólnych lat mocno nas scementowało, jesteśmy dla siebie ważni. I choć czasem potrzebujemy sobie przypomnieć, jak bardzo jesteśmy ważni, to wspólne chwile pokazują siłę naszego związku.
Jestem dumna, jestem wdzięczna mojemu mężowi, że jesteśmy razem i że to dla nas wszystko.

Mamy swoje rytuały, wspólne sprawy, poczucie humoru. Wielokrotnie myślimy
o tych samych rzeczach w jednakowym czasie, dzwonimy do siebie w tym samym momencie. Mamy podobny gust, wrażliwość na świat i muzykę. Jesteśmy jak bliźnięta w dobrym tego słowa znaczeniu.  I jestem bardzo dumna z pracy, jaką wykonaliśmy przez nasze dwadzieścia lat, że nie zagubiliśmy się po drodze.

Ti amo amore....ale ty wiesz! 

Tak więc spędzamy wspólnie czas, głównie na wycieczkach rowerowych, piknikach nad wodą i oglądaniu zachodów słońca. 


Wiecie, jaki świat jest piękny, kiedy o zmroku pędzisz na rowerze, 20 kilometrów od domu, bo dziecko za chwilę wróci z pracy? Z uśmiechem, zrelaksowani, pędzimy tulić córkę, wysłuchiwać jej ważnych spraw. Jedziemy do naszego domu, domu stworzonego z miłości. Pracowaliśmy na to 20 lat.

 Przesyłam dużo ciepłych uczuć na nadchodzący tydzień.

Tymczasem

Polinka


poniedziałek, 25 lipca 2022

Sezon ogórkowy

Od razu przyszedł mi do głowy właśnie taki tytuł.:)

W głowie pstro, w sercu żar, w wazonie kwiaty... odczuwam doskonały sezon ogórkowy.

Ciężko o lepszy nastrój, nic, tylko siąść na łące, przygryźć trawę i uśmiechnąć się do świata.

Poznałam kiedyś szalenie pozytywną kobietę, wiecznie uśmiechniętą, taką spokojną wewnętrznie. Ona się po prostu uśmiechała, do mnie, siebie, ludzi na ulicy. W pierwszym odruchu oczywiście pomyślałam, że jakaś szurnięta. Im dłużej z nią przebywałam, tym bardziej przejmowałam jej sposób bycia. Aż pewnego dnia również zaczęłam się do wszystkich uśmiechać. Jaki był efekt? Wszyscy patrzyli na mnie jak na szurniętą:) A mnie z tym było bardzo dobrze, że chodzę wiecznie uśmiechnięta.

Posiadanie wewnętrznego uśmiechu doskonale wpływa na samopoczucie nasze oraz otoczenia, które z nami przebywa. I czy to problem, że początkowo wszyscy będą się dziwnie przyglądać?

Zróbmy więc ogólnopolski test uśmiechu. Zarażajmy się nim wzajemnie, dzielmy się nim i cieszmy z tego. Moja ciocia kiedyś powiedziała, że od pewnego wieku ogląda już tylko komedie, gdyż tyle jest tragedii na świecie. Tak więc zróbmy komedię w trzech aktach i uśmiechnijmy się do siebie wzajemnie. Do rodziny w szczególności,męża, dzieci, kolegów z pracy, pani w spożywczym i tej na poczcie, do dyrektora i sprzątaczki, do wszystkich. Nie bądźmy tak śmiertelnie poważni!

Wychodząc z pracy uśmiechnęłam się szeroko do koleżanki. Reakcja? "A ty co taka uśmiechnięta?"

A dlaczego nie? ...zadaliście sobie właśnie to pytanie? 

Przesyłam tysiąc uśmiechów

Polinka



wtorek, 19 lipca 2022

Debiut na insta

 Dzień dobry!

Chciałam zawiadomić, że wczoraj mój blog zadebiutował na istagramie.

Na początek chciałam wam zaproponować wianki ręcznie wykonane przez mnie. Chętnie wybiorą się w drogę do waszych domów, ze szczerego serca.

Proszę zaobserwujecie mój instagram. Z czasem będą się tam pojawiać różniaste treści.

 


                                                   https://www.instagram.com/kot.na.brzozie001/

 

Dobrego dnia dla wszystkich, słońce świeci!

Tymczasem

Polinka

poniedziałek, 27 czerwca 2022

Pozostały takie miejsca

Do tych, co przyjdą tu sto lat po nas...

Wczorajszy dzień dał nam mnóstwo wrażeń i wzruszeń. Wszystko za sprawą wycieczki rowerowej po Puszczy Kampinoskiej. 

Do tej chwili nucę piosenkę "Jest takie miejsce" Jana Pietrzaka i stwierdzam, że taki świat naprawdę istnieje. Szczególnie w miejscu, gdzie mieszkam, na styku dawnego zaboru rosyjskiego i niemieckiego. Dzięki nierówności rozwoju gospodarczego do dnia dzisiejszego mamy problem z połączeniami kolejowymi, różnicami w zaawansowaniu gospodarstw i jakże różnym słownictwem społeczności lokalnej.


 

Jest takie miejsce u zbiegu dróg,
Gdzie się spotyka z zachodem wschód...
Nasz pępek świata,
Nasz biedny raj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.

Nad pastwiskami ciągnący dym,
Wierzby jak mary w welonach mgły,
Tu krzyż przydrożny,
Tam święty gaj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.

I właśnie cytowany krzyż przydrożny okazał się być największym przewodnikiem naszej wycieczki. Tu, gdzie dziś puszcza, dawnej były wioski tętniące życiem, przez tereny przetoczyła się największa masakra powstania styczniowego oraz akcje zbrojne na początku drugiej wojny światowej. Puszcza widziała wiele nieszczęść i krwi a my podróżując dziś rowerem w wielu miejscach natrafiamy na pozostałości dawnego życia.


Niebywale wzruszyła mnie kapliczka Św. Teresy w Bromierzyku. Nie byłam przygotowana na taki widok w środku lasu, na rozstaju dróg. Blisko stuletnia kapliczka, zadbana, pełna przedmiotów w środku, uszanowana i otwarta. Zapraszająca na chwilę wytchnienia, modlitwę. Drzwi do niej naprawdę cały czas są otwarte!

Wspaniały i pokrzepiający jest fakt, że kapliczka stoi choć jej fundatorka od dawna nie żyje. Nie popadła w zapomnienie, miejscowa ludność cały czas dba i szanuje obiekt kultu zlokalizowany w środku lasu. 

 


 

Nadziei uczą ci, co na stos
Umieli rzucić swój życia los,
Za ojców groby,
Za Trzeci Maj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.
Z pokoleń trudu, z ofiarnej krwi
Zwycięskiej chwały nadejdą dni.
Dopomóż Boże
I wytrwać daj!
Tu nasze miejsce,
To nasz kraj!

Niewątpliwie jestem bardzo wzruszona i tą kapliczką i krzyżami przydrożnymi oraz szacunkiem ludzi do Boga i historii kraju. Wzruszam się również miłością przekazaną przez te przedmioty. 



 

Czy po nas, współczesnych, też zostanie duma, chwała, wiara i przywiązanie do tradycji? A może będą to tony plastiku?

Chciałabym, abyśmy my, dzisiejsi, wykazywali taką samą troskę i dbałość o sprawy bieżące jak to było kiedyś. Mam wrażenie, że jesteśmy ciągle w pogoni za nowoczesnością, reklamy nieustająco krzyczą do nas kuuup. Kup nowe, nowy model jest lepszy. Zachłystujemy się nowościami jednocześnie zatracając samych siebie. Czy naprawdę jesteśmy tym, co mamy? Czy nowe buty to my? Lepszy samochód, nowy, drogi, to my?

Jak dobrze jest przykryć się kocem zrobionym przez mamę na szydełku. Jeśli macie szczęście to może w waszym domu znajdzie się koc zrobiony przez babcię. Jak dobrze wypić kakao z kubka pamiętającego dzieciństwo. Przedmioty, które nas otaczają to my i niekoniecznie trzeba co chwilę wymieniać na nowy model. Nie od dziś wiadomo, że stare meble, drewniane można wielokrotnie przerobić, przemalować. Ja wolę się właśnie takimi otaczać, przedmiotami z duszą, które są w moim domu od wielu lat. Wymieniam dopiero wtedy, kiedy przestają spełniać oczekiwania lub nie da się już ich naprawić. Szanuj i chroń. Prawdziwe bogactwo moim zdaniem nie polega na ciągłym kupowaniu rzeczy, bo to są tylko rzeczy. Od dobrobytu wolę dobrostan a takie nie jest do osiągnięcia w galerii handlowej czy na kolejnym etacie, który pozwala zarobić na nowe rzeczy. Szanuj i chroń. Usiądź spokojnie i zobacz, jak dużo rzeczy udało ci się zgromadzić. I nie wymieniaj ich co chwilę. Dotyczy to zarówno rzeczy, jak i ludzi, którzy nas otaczają. Naprawiaj relacje zamiast je wymieniać na nowe. Dla mnie to bezpieczeństwo i prawdziwy dobrostan.

Tak jak ta kapliczka w środku lasu. Od blisko stu lat stoi w tym samym miejscu i choć zniszczyło ją wojenne bombardowanie, została odbudowana, naprawiona. Naprawiona z miłością i troską

Tak jak napis wyryty w kapliczce:

"Przechodniu, w swojej modlitwie westchnij do św. Teresy...dzięki niej kościół poznał całą prostotę wołania Ojcze nasz..od prawie wieku lud tutejszy obrał ją patronką tych okolic...wędruj dalej, szanuj i chroń skarb przyrody Puszczę Kampinoską"

Tymczasem

Polinka

 PS.

Czy nie wiecie przypadkiem, dlaczego nie mogę komentować postów na waszych blogach? Ta sytuacja ma miejsce od kilku dni. Wyskakuje informacja, że muszę się zalogować aby napisać komentarz i przy każdej próbie logowania sytuacja się powtarza. Co ciekawe, ja jestem zalogowana, bo przecież mogę pisać posty i publikować wasze komentarze. Złośliwość przedmiotów martwych czy to jakiś większy problem? Czy ktoś mógłby mi pomóc?

wtorek, 21 czerwca 2022

Nieśpieszny poranek czyli kilka słów o kawie

 

Lubię takie dni jak dziś. Nic nie muszę, nie śpieszę się, mam poczucie kontroli nad światem, który mnie otacza. To bardzo dobry stan.

Kawiarka już wydaje pomruki na kuchni, tosty się robią i naprawdę z niczym nie muszę się śpieszyć. Wyprowadzę tylko psa i wrócę do łóżka na kawę i śniadanie. Czy można chcieć więcej?

Jesteśmy prawdziwymi pasjonatami kawy. Prawdziwej, dobrej kawy, mielonej na świeżo w młynku, parzonej we włoskiej kawiarce. Musieliśmy się wiele nauczyć o smaku kawy, bo kawa to nie opakowanie pełne mielonego czegoś z popularnego dyskontu zalane wrzątkiem tylko ceremonia. I to ceremonia codzienna, gdyż taką właśnie codzienność chcemy mieć. 

Do rozpoczęcia wspaniałego dnia potrzebujemy sporego kubka cappuccino. Kochany mój wyspecjalizował się w tej ceremonii. Nastawia kawiarkę, w między czasie spieniając mleko pod ciśnieniem i podgrzewając je. Jak kawa dojdzie to wlewa 3 porcje espresso, uzupełnia mlekiem z pianką, słodzi i gotowe. Wspaniałe cappuccino, prawdziwe, dla nas wersja xxl czyli w dużym kubku.

Zapewne znacie kupowane w Polsce cappuccino w torebce, idealne dolce gusto:) Moje doświadczenie mówi, że ile bym nie wsypała łyżeczek nadal to nie będzie kawa, jedynie zwiększy się ilość cukru. Czyli dolce gusto jak na opakowaniu:)

Po południu lubimy espresso. 80 ml czarnego, aromatycznego płynu, szklaneczka wody. Espresso pijemy właściwie na raz a następnie popijamy wodą. Zapytacie dlaczego? Bo espresso to bardzo mocna kawa, szybko stawia na nogi ale warto przepłukać po niej usta aby pozbyć się goryczy. Espresso to nie kawa z mlekiem, czy dużą ilością wody. To prawdziwa bomba kofeinowa.:) Włosi właśnie popijają espresso szklaneczką wody. Nawet jeśli zamawiasz kawę do biura czy domu (tak, można zamówić kawę z dostawą) to do niej dołączona jest szklaneczka wody.


 Lubimy pić kawę po włosku więc stosujemy ich zasady. Cappucino, espresso i więcej udziwnień nie stosujemy. We Włoszech można się zdziwić zamawiając LATTE. Zamiast trójwarstwowej kawy znanej z naszego kraju możesz otrzymać  kubek mleka, bowiem słowo latte we Włoszech oznacza po prostu mleko.Chcesz żyć po włosku-pij espresso. My chcemy. To magia i ceremonia podkreślana wręcz jako tożsamość narodowa.

Poniżej moja ukochana reklama Fiata 500 z espresso w tle.

 


Słodkiego życia na dzisiaj Wam życzę, koniecznie w aromacie kawy.

Dobrego dnia!

tymczasem

Polinka



środa, 15 czerwca 2022

Moja ostoja

Przed nami kilka dni upragnionego spokoju i relaksu.

Bardzo się cieszę na ten czas. Kocham mój dom, kocham moją rodzinę i lubię w tych okolicznościach spędzać czas.

Lubię nieśpieszne wstawanie z łóżka, śniadania w piżamach, lubię wspólne działanie w domu czy w ogrodzie. 

Ostatnie dwa lata pokazały, jak ważny jest dom. Nie mówię oczywiście o budynku. Dom to miejsce, gdzie jesteśmy sobą, odpoczywamy, gdzie otrzymujemy wsparcie. Przez ostatnie lata dom również stał się schronieniem przed pandemią, naszym miejscem pracy, jedynym miejscem spotkań z bliskimi. Dlatego tak ważne jest budowanie go na co dzień, budowanie relacji i bliskości. Z przykrością czytałam o rozpadających się związkach z powodu nagłego przebywania ze sobą w nadmiarze. O niedopasowaniu, niechęci do wspólnie spędzanego czasu.

 
Przez mój dom i rodzinę przeszło kilka armagedonów, jak w każdym domu bywały kryzysy i problemy. Jesteśmy w końcu małżeństwem z dwudziestoletnim stażem z dwóją dzieci... Wiemy już, że życie to nie tylko sielanka, miód i ambrozja.  Czy umiemy pokonać każdy problem? Zapewne nie, zapewne moglibyśmy starać się bardziej. I choć nie zawsze nam wychodzi, to jedno możemy głośno powiedzieć. W naszym domu bardzo się kochamy, otaczamy miłością i możemy na siebie liczyć. Jesteśmy dla siebie ważni.
 

 
 

Posłuchajcie jutuba powyżej. To jeden z moich ukochanych utworów.

Dbajmy o siebie, rozpieszczajmy swoich bliskich, budujmy relacje. Nasze rodziny są wszystkim, co mamy.

Udanego wypoczynku kochani!  

Cieszę się, że jesteście!

Tymczasem

Polinka




środa, 8 czerwca 2022

Miłośc i wdzięczność

Witajcie po długiej przerwie. 

Kiedy, jeśli nie teraz?

Za nami czas pandemii, problemów zdrowotnych, finansowych i wielu innych. Przed nami wielka niewiadoma, wojna, emigracja, problemy gospodarcze. Żyjemy w ciekawym świecie. 

Moja córka mówiła: dlaczego mnie się to musi przytrafiać? Liceum miało być najlepszym czasem mojego życia, miałam mieć dużo znajomych, biegać z imprezy na imprezę a większość liceum przesiedziałam w domu. Dlaczego po maturze nie mogę znaleźć pracy na wakacje choć sytuacja gospodarcza jest dobra? 

Dlaczego jej? Bo każdy z nas żyje w swoim czasie. Ona nie zna komunizmu, ja dotąd nie znałam pandemii. Nie wiedziałam, jak to jest, kiedy boisz się o swoją rodzinę, kiedy znajomi umierają ot tak.

Każdego z nas kształtuje czas, w którym żyjemy. Hartuje nas, buduje i uczy przyzwyczajeń.

I choć nie wyszłam z pandemii bez szwanku to już się nie żalę. Głowę unoszę wysoko, uśmiecham się i wołam o miłość :)

Zakładam, że wiele z was, moje dawne czytelniczki i czytelnicy, czuje dokładnie to samo.

Potrzebujemy miłości, ciepła domowego ogniska, przyjaciół. Razem zawsze łatwiej.

 Modern tattooed girl walking with her Cocker Spaniel puppy

Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje.

Często bierzemy za pewnik rzeczy, które najbardziej zasługują na naszą wdzięczność.

Ja jestem wdzięczna i wzruszona! Mam mnóstwo rzeczy, za które powinnam być wdzięczna. 

W mojej rodzinie na szczęście nic się nie zmieniło, jesteśmy w komplecie, trochę urośliśmy. Młodzież w górę, starsi w bok choć akceptujemy, co nam lata przynoszą:) Młoda idzie na studia, Młody do szkoły średniej, więc ruchliwy, rekrutacyjny mamy czerwiec.

Życie to najpiękniejsza rzecz, jaka nam się przytrafia. wykorzystajmy je najlepiej, jak możemy i cieszmy się jego trwaniem:)

Cieszmy się małymi rzeczami, bo pewnego dnia spojrzymy wstecz i zdamy sobie sprawę, że to były wielkie rzeczy.

Do ułyszenia wkrótce!  


Tymczasem

Polinka

 


środa, 7 marca 2018

Plebiscyt na Kobietę z pasją 2017

Kochani
Rozpoczęło się głosowanie na Kobietę z Pasją 2017 roku miesięcznika Moje mieszkanie.
Wszystkich chętnych czytaczy tego bloga proszę o oddanie głosu. Jeśli odpowiada wam, o czym piszę, jaka jestem, jakie klimaty wokół siebie tworzę - proszę, zagłosujcie.

 

Należy wejść na stronę mojemieszkanie.pl i kliknąć znajomy baner po prawej stronie.
Mój dom pojawił się z numerze sierpniowym.







Zapraszam i zachęcam!:)
Serdeczności
Polinka

Najwyższej jakości sprzedaż i serwis elektronicznej aparatury kontrolno-pomiarowej dla szeroko rozumianego rynku telekomunikacyjnego znajdziecie pod adresem interlab.pl

wtorek, 6 marca 2018

Domowy tapicer

Jak w temacie:) Wykonałam własnoręcznie nowiuśką tapicerkę do wysłużonego fotela.
Jak zawsze wszystkich was mocno zachęcam do próbowania, doskonalenia się, kombinowania.
Fotel kupiłam okazjonalnie na portalu sąsiedzkim. Był nieco sfatygowany
z przetartą tapicerką, choć kusząco kraciastą.
Zaczęłam od zdjęcia starej tapicerki i odtłuszczenia drewnianych elementów. Odtłuszczamy wszystkim, czym się da - aceton, benzyna ekstrakcyjna lub, jak widać na załączonym obrazku, zmywacz wielofunkcyjny do silników samochodowych:) Mężowie czasem mają takie akcesoria:)

Przecieramy cleanerem, aby pozbyć się tłuszczu i brudu po poprzednim użytkowniku, w celu nałożenia farby kredowej. Wiadomo, można też inna farbą ale ja całkowicie odzwyczaiłam się od zdejmowania wierzchniej powłoki malarskiej. Farby kredowe są bardzo wygodne pod tym względem.
Przystąpiłam do malowania i woskowania gdyż, albowiem, ponieważ ( dawno już tak nie mówiłam, haha) jak wiadomo, farbę kredową należy zabezpieczyć woskiem po malowaniu. Wosk może mieć kolor dowolnie przez nas wybrany:) Wybrałam postarzający, brązowy.

Pamiętamy oczywiście o zabezpieczeniu naszych rąk rękawiczkami przy woskowaniu. Będzie marnie bez tego:)
Kiedy wosk wysechł, wypolerowałam i zabrałam się za obicie. W przypadku mojego fotela nie trzeba było wymieniać gąbek, były w dobrym stanie.
Potrzebny był taker, wybrany materiał obiciowy, masa zszywek oraz listwa wykańczająca. Ostatnią można kupić na popularnym portalu aukcyjnym lub poszukać w osiedlowej pasmanterii. Tak, udało mi się nabyć od ręki:)
Taker oczywiście się zepsuł w trakcie pracy, więc musiałam ją na chwilę odłożyć, ale nie ma tego złego. Przy okazji kupiłam zszywki dłuższe i krótsze, które bardzo się przydały ze względu na grubość gąbki w niektórych miejscach.

Tapicerować musiałam samodzielnie:) Płeć męska kompletnie nie rozumie, co znaczy być dokładnym, czy przycinać materiał przez przybiciem:) Szkoda tłumaczenia, choć dłonie zmęczyły się porządnie:) 

Swoją drogą materiał naprawdę warto przyciąć dokładnie przed wbiciem zszywki. Jeśli tego nie zrobimy i będziemy podcinać po obiciu to pioruny będą lecieć:) Materiał obiciowy jest dość gruby, miejsca na manewrowanie nożyczkami brak a wszelkie tłumaczenie, czy próba użycia noża do tapet kończy się rodzinną draką:)

Materiał napinamy, przycinamy, przyszywamy, na męża nie patrzymy, napinamy, przycinamy, bierzemy łyk węgierskiego wina czerwonego i tak w kółko:) Pamiętamy, aby nie patrzeć na męża:)


Pozostało przybić listwę ozdobną, wykończeniową. Młotek i trochę cierpliwości, na męża oczywiście nie patrzymy:)
Listwa ma co cztery oczka dziurkę na gwóźdź i jakoś tak się dobrze układało, że pasowało idealnie. Listwa jest dość giętka, wchodzi 
"w zakręty", da się ją wyginać delikatnie.
Wyszło, zgodnie z oczekiwaniem.

Jak dla mnie wygląda jak one milion dolar:) I co najlepsze, jest ztapicerowany własnoręcznie:)

Jeśli jednak takie zabawy nie są w waszym guście polecam zajrzeć do sklepu dxracerkrzesla.pl
Mają w swojej ofercie wygodne krzesła do biur, krzesła do grania dla prawdziwych mistrzów, krzesła menadżerskie. Zerknijcie.

Tymczasem
Polinka


poniedziałek, 19 lutego 2018

Made with love

Kiedy potrzebuję wyciszenia z przyjemnością sięgam po albumy ze zdjęciami.
Przenoszę się w świat wspomnień, miłych chwil i bliskich mi osób.
Szczególne dla nas chwile zasługują na miłą dla oka oprawę i chcę w tym momencie zachęcić was do scrapbookingu.
To technika tworzenia np albumów ze zdjęciami metodą przyklejania kawałków - resztek papierów, tkanin, pamiątek. Potrzebne nam będą ozdobne nożyczki, papiery, kleje oraz własna inwencja twórcza, trochę czasu i pomysłu. Czyli w gruncie rzeczy niewiele.
Na stronie http://tasmaklejaca.pl/ znajdziecie dużo przydatnych informacji o możliwościach użycia taśm, ich rodzajach i przeznaczeniu.



Może znacie już zdjęcia powyżej. To moje dawne prace do których czasem powracam. Koronki, guziczki, wstążeczki, stempelki czy sznurki. Tak niewiele potrzeba, aby stworzyć coś absolutnie naszego, przyjemnego dla oka.
Chcę was zachęcić do takich prac, twórzcie, realizujcie się.

Po latach ( dziś już wiem, o czym mówię) z przyjemnością weźmiecie do rąk zrobiony przez was album ze zdjęciami czy z rozrzewnieniem wspomnicie kartki wysyłane bliskim czy zaproszenia na komunię, które rozesłaliście
w imieniu syna. Czas tak szybko płynie!
Wiedzę czerpcie z internetu, tam jest wszystko łącznie z inpiracjami na początek, oraz informacjami na każdy temat. Sklepy internetowe pękają
w szwach od asortymentu, dziś już możemy kupić wszystko.


Wszystko, co robimy, róbmy z sercem!
Serdeczne pozdrowienia
Polinka